Dla wielu ludzi okres świąteczny wcale nie kojarzy się z ciepłą atmosferą, spotkaniami rodzinnymi i śpiewaniem kolęd. Częściej jest powodem stresu związanego z niechcianymi komentarzami bliskich oraz ogromną ilością jedzenia na stołach.
Nierzadko potrzeba dużej dozy asertywności, aby przetrwać ten czas w zgodzie ze sobą. Osobiście uwielbiam Święta i zupełnie nie przejmuję się dodatkowymi kaloriami, ale rozumiem te obawy. Chciałabym dziś pokazać Ci, że nie taki stół świąteczny straszny jak go malują 🙂
Potrawy świąteczne to nie fast food!
Co czujesz kiedy czytasz to zdanie? Zaskoczenie? Sprzeciw? Nadzieję? Dzielenie produktów na zdrowe i niezdrowe powoduje zdecydowanie więcej problemów niż pożytku. Sprawia, że coraz więcej osób boi się wyjść poza „bezpieczne” produkty takie jak owsianki, chude mięso, jogurty i sałatki w obawie, że zjedzenie innego typu produktów zrujnuje dotychczasowy wysiłek. Święta jawią się jako 3-dniowy, nieprzewidywalny maraton jedzenia, po którym zyskamy przynajmniej +10 kg. Czy tak jest faktycznie? Przeanalizujmy teraz kilka typowych wigilijnych potraw:
1. Barszcz czerwony z uszkami – jest bogactwem żelaza, witamin z grupy B, a także kwasu foliowego. Przyrządzony na zakwasie dodatkowo dodaje znaczne ilości potasu. Uszka balansują to danie dodając sytości i grzybowego posmaku.
2. Ryba – to świetne źródło łatwostrawnego białka, witamin A, E, D, witamin z grupy B, a także jodu i selenu. Obecnie odchodzi się od jedzenie karpia, więc można przygotować na kolację wigilijną łososia lub pstrąga tęczowego, które dodatkowo są świetnym źródłem kwasów omega-3. Oczywiście inne ryby także zawierają te kwasy, jednak w mniejszych ilościach.
3. Groch z kapustą – wspaniałe źródło białka roślinnego oraz błonnika, a dzięki kapuście także witaminy C, beta-karotenu
i wapnia. Jest to dodatkowo danie niskotłuszczowe.
4. Kompot z suszu – źródło magnezu, potasu i żelaza, witamin A, C, K, E. Jest dość kaloryczny, ale warto wziąć pod uwagę jego dobroczynne działanie na układ krwionośny oraz nerwowy.
5. Makowiec – niezaprzeczalnie jest głównie źródłem węglowodanów, ale mak zawiera w sobie sporo błonnika oraz dużą ilość wapnia, magnezu, cynku i potasu. Zawiera także witaminy z grupy B, witaminę A, D i E.
Widzisz? To są normalne produkty spożywcze, które posiadają znaczne wartości odżywcze. Dodają białka, witamin, minerałów, a niektóre błonnika. Jedyne o co warto zadbać w czasie świąt, to aby nie jeść aż do uczucia nieprzyjemnej sytości. Wtedy to już nie kwestia wyboru potraw, ale ich ilości. Dla własnego samopoczucia postaraj się zostawić margines luzu w żołądku.

Problemem nie jest to, ile zjesz w czasie Świąt. Problemem może być to, jak wygląda Twój cały rok.
Ciało jest naszym głównym narzędziem pozwalającym na spełnianie marzeń i korzystanie z życia w najlepszy sposób. Nie jesteśmy laurką, która ma podobać się każdemu dookoła. Naszym obowiązkiem jest jednak dbać o stan zdrowia
i sprawność ciała. Jeśli przez większość roku odżywiasz się racjonalnie, ruszasz się i znajdujesz czas na odpoczynek, to zaufaj mi, że 3 dni w roku nie zmienią sytuacji. Staraj się po prostu jeść normalnie. W dzień Wigilii zjedz jak zwykle śniadanie i drugie śniadanie. Nie głoduj od rana z myślą „najem się później”, bo wtedy będzie bardzo trudno opanować wilczy apetyt, a to prawdopodobnie skończy się wyrzutami sumienia. W pozostałe dni świąteczne ustal po prostu schemat posiłków. Przykładowo – śniadanie i obiad w domu, a podwieczorek i kolacja w ramach wizyty u babci. Nałożysz sobie po prostu dwie, większe porcje na talerz w odstępie czasu. Nie musisz wtedy przejmować się kaloriami, bo działasz zgodnie
z planem. Co więcej, 27 grudnia możesz spokojnie wrócić do swojej rutyny z poczuciem dobrze spędzonych świąt
i smakiem świątecznego sernika w pamięci.
Jeśli nadal bardzo martwisz się o nadwyżkę energetyczną lub przytłacza Cię wizja ciągłego jedzenia, spróbuj poniższych sposobów:
– wybierz i zjedz te potrawy, które naprawdę lubisz i nie daj sobie wmówić, że „trzeba spróbować wszystkiego”.
– spróbuj wynegocjować z rodziną mniejszą liczbę potraw świątecznych. Dobrze wiemy jak często jedzenie w tym okresie się marnuje lub mamy dość tego samego obiadu czwarty dzień z rzędu. 12 dań wigilijnych to także już przeszłość, chyba że zapraszasz naprawdę dużo ludzi.
– jeśli to nie pomogło, spróbuj przygotować „zdrowsze” wersje świątecznych dań. Szczególnie postaw na mniej kaloryczne ciasta z dodatkiem np. ksylitolu i mąki pełnoziarnistej. Przepis na taki piernik znajdziesz u mnie na Instagramie.
– zaproponuj rodzinny spacer między posiłkami. Jest to świetna okazja nie tylko do spalenia części kalorii, ale także do spędzenia czasu trochę inaczej niż przy stole.
– porozmawiaj z zaufaną osobą w rodzinnym gronie i powiedz jak trudno Ci w tym okresie. Poproś o wsparcie i zrozumienie. Warto dać szansę innym ludziom, aby mogli wyjść nam naprzeciw. Czasami naprawdę nie zdają sobie sprawy z naszych wewnętrznych przeżyć, a my wcale nie musimy być w tym sami.
Jak poradzić sobie z niechcianymi komentarzami bliskich?
Prawie w każdej rodzinie są osoby, które nie znają granic i zadają dziesiątki niedyskretnych pytań, na które oczekują szczegółowej odpowiedzi. Podobnie jest z nieustannym proponowaniem dokładki lub wręcz nakładaniem kolejnych porcji jedzenia na talerz bez pytania. To trudne, bo z jednej strony nie chcemy psuć świątecznej atmosfery i kłócić się w takie dni. Z drugiej strony chodzi o nasz komfort i dobre samopoczucie. Proponuję uprzedzić bieg wydarzeń i już dzisiaj przygotować sobie kilka asertywnych odpowiedzi na potencjalnie nieprzyjemne sytuacje. Poniżej podaję przykłady stanowczej, lecz nieagresywnej komunikacji:
„Dziękuję. Było pyszne, ale już się najadłam.”
„Spróbuję za chwilę.”
„Czuję się niekomfortowo, kiedy namawiasz mnie do dokładki. Proszę, pozwól mi zdecydować.”
„Przykro mi kiedy tak mówisz. Proszę, nie poruszajmy tego tematu.”
